Jeszcze jedna wizyta w kościele (nie ma już mszy więc jest pusto). l]
Na samym szczycie Święta Grota – niestety zamknięta do 8 lutego – kolejka nie jeździ.
Jeszcze kawa (1,5 EUR), poczęstunek serem oferowanym przez miejscowych sprzedawców (cały ser 10 EUR), chwila spaceru i powrót na dół. Znowu widoki…
Uważajcie: po zjeździe kolejką na dół macie góra 2 minuty do pociągu do Barcelony, naprawdę nie ma czasu na fotki i WC – niektórzy zostali i musieli czekać godzinę na następny pociąg. Pociągiem wracamy do Plaça d’Espanya. Pierwsze kroki kierujemy do Arenas de Barcelona – dawnej areny walk byków, obecnie centrum handlowe z deptakiem widokowym i restauracjami u góry.
Wjechaliśmy na górę windą (nie wiem dlaczego – swędziały mnie w kieszeni 2 euracze?). Z góry można podziwiać panoramę Barcelony.
Udajemy się na wzgórze Montjuïc – dobrze, że są ruchome schody
;)
Ze wzgórza też panorama miasta, fontanny nieczynne do 8 lutego, widok na Torre Agbar.
Jeszcze (nie taki krótki) spacer w dół i rzut oka na oświetlone atrakcje.
Idziemy do metra i jedziemy zobaczyć Camp Nou – jak dla mnie porażka – betonowy moloch.
Wieczorny odpoczynek w pokoju. Rano wczesna pobudka (dziś wylot do domu) i śmigamy do Park Güell. Do kasy nie ma kolejki, bilet o 9:06 sprzedany na godzinę 9:00, kasjer mówi żeby się nie przejmować. Uwaga (od kasjera z resztą): jeżeli wyjdziecie z Parku już nie wejdziecie z powrotem na ten sami bilet. Zimno jak jasny gwint (niby 10 stopni, ale jednak). Jak widać na bilecie skaner nie chciał działać i Pani Wpuszczająca musiała go potraktować długopisem
;) Oprócz nas i mnóstwa Azjatów – pusto.
Jak dla mnie 8 Euro za ławkę (co prawda najdłuższą na świecie, ale jednak ławkę), ileś tam kolumn, jaszczurkę, fontannę i dwa domy to trochę przegięli. Z drugiej strony przyjechać do Barcelony i nie wejść tam…
Po wyjściu z Parku idziemy na autobus 32 (jeździ co kilka minut) do Av. Diagonal, stąd już blisko do Casa Milà, niestety cały w rusztowaniach…
…i Casa Batlló. Wstęp 20 Euro - jak ktoś chce…
Stąd metrem znowu do Barri Gòtic – obiad – 3 tapas (z 6 do wyboru) i paella (z trzech do wyboru) – 10:95 EUR (+10% TAX).
Szybkie zakupy i z uwagi na to, że pogoda zrobiła się bardzo ładna udajemy się metrem na chwilę pod Arc de Triomf – tutaj macie darmowe WiFi udostępnione przez miasto.
Teraz do pokoju, pakowanie, chwila odpoczynku i do domu.
Barcelona nocą.
Hasta luego (mam nadzieję).
Jeżeli chcecie jeszcze o coś zapytać, pytajcie póki cokolwiek pamiętam
;)
kla7 napisał:Dobra praktyczna relacja
:) Banknotem 20EUR dało się zapłacić w automacie, czy trzeba mieć jeszcze drobniejsze?w hiszpanii w ogóle zobaczyć na oczy banknot większy niż 50 euro to jest sztuka tak wiec do drobniejszych zakupów w takich automatach czasem jest właśnie takie zastrzeżenie.
kla7 napisał:Dobra praktyczna relacja
:) Banknotem 20EUR dało się zapłacić w automacie, czy trzeba mieć jeszcze drobniejsze?w większości tak, ew zawsze można kartą zapłacić
Fafikdog napisał:Temperatura powietrza pomiędzy 10 a 16 stopni.Płacić można było kartą oraz wszystkimi banknotami oprócz 50-500Jak na styczeń to miałeś ciepło. Fajna relacja
:)
To widze ze bylismy w Barcelonie w podobnych dniach.Co do wjazdu na Arenas de Barcelona to te 2 euro trzeba bylo mi dac. To jest typowe nabijanie turystow w butelke. Po wejsciu do srodka mozna na ten sam taras wjechac wewnetrzna winda i schodami ruchomymi za darmo
:)Boisfarine, Rambla jest pusta tylko za dnia. Wieczorami mimo stycznia i zimna są tłumy.
Wracałem przez Barcę z Majorki w zeszłym roku pod koniec stycznia i nieźle wymarzłem!
;) Myślę, że trzeba to wziąć pod uwagę. Z innej beczki - zrobiłem niemalże identyczne zdjęcie w środku katedry.
;)
Moje komentarze: zamiast T10 - barcelona Transport Pass ( tak samo wliczony przejazd z lotniska pociagiem - mozna kupic 2,3,4 czy 5 dniowy). Nielimitowane przejazdy metrem, tramem, autobusami itp. Atrakcje kupowac na stronie internetowej Barcelona Turisme http://www.barcelonaturisme.com/ zawsze troche taniej i po bilety nie trzeba stac w kolejkach. Tibidabo - najlepsze widoki na Barcelone. Warto odwiedzic Barcelonskie ZOO.
Byłem w Barcelonie w lipcu zeszłego roku i też spacerowałem po Park Guell ale z tego co kojarzę to wstęp do parku jest bezpłatny. Za co więc płaciłeś 8 euro jeśli można wiedzieć?
Lecę do Barcelony 5 lutego, będę tam miał jeden dzień na przesiadkę, więc wyskoczę na miasto zobaczyć centrum. Ale z tego co widzę, to jest chyba tak samo przereklamowana jak Paryż, kilka zabytków, cholernie drogie wejściówki na wszystko i pewnie czysta komercja. Jeden dzień zdecydowanie wystarczy
:)
van napisał:Lecę do Barcelony 5 lutego, będę tam miał jeden dzień na przesiadkę, więc wyskoczę na miasto zobaczyć centrum. Ale z tego co widzę, to jest chyba tak samo przereklamowana jak Paryż, kilka zabytków, cholernie drogie wejściówki na wszystko i pewnie czysta komercja. Jeden dzień zdecydowanie wystarczy
:)Zalezy czego szukasz i jakimi wskazowkami sie kierujesz przy zwiedzaniu. Bylem tam ostatnio przez tydzien. Ani chwili sie nie nudzilem i ani zlotowki nie wydalem na zadne wstepy. Barcelona jest super
:)
van napisał:Lecę do Barcelony 5 lutego, będę tam miał jeden dzień na przesiadkę, więc wyskoczę na miasto zobaczyć centrum. Ale z tego co widzę, to jest chyba tak samo przereklamowana jak Paryż, kilka zabytków, cholernie drogie wejściówki na wszystko i pewnie czysta komercja. Jeden dzień zdecydowanie wystarczy
:) Zastanawiam się, co, wobec powyższego tekstu, mogłoby Cię zainteresować???
;) Jakie miasta, atrakcje, style, zabytki?... No, chyba, że już znasz cały świat... Pozdrawiam
:)
van napisał:Lecę do Barcelony 5 lutego, będę tam miał jeden dzień na przesiadkę, więc wyskoczę na miasto zobaczyć centrum. Ale z tego co widzę, to jest chyba tak samo przereklamowana jak Paryż, kilka zabytków, cholernie drogie wejściówki na wszystko i pewnie czysta komercja. Jeden dzień zdecydowanie wystarczy
:)Hmm.. co do Paryża to nawet się zgodzę, ale jeżeli chodzi o Barcelonę to mam zupełnie odmienne zdanie. Może i tania nie jest, ale ma wiele do zaoferowania i w 1 dzień to faktycznie niewiele zobaczysz, wrócisz i... powiesz, że jest przereklamowana:)
van napisał:Lecę do Barcelony 5 lutego, będę tam miał jeden dzień na przesiadkę, więc wyskoczę na miasto zobaczyć centrum. Ale z tego co widzę, to jest chyba tak samo przereklamowana jak Paryż, kilka zabytków, cholernie drogie wejściówki na wszystko i pewnie czysta komercja. Jeden dzień zdecydowanie wystarczy
:)a które duże miasto takie nie jest?bcn ma te przewagę, że jest piękna, czysta, tańsza i jest sens jechać za miasto. nie śmierdzi moczem tak jak w paryzu, nie boisz się przejeść przez ulice jak w rzymie, ładniejsza pogoda niż w berlinie... czego chcieć więcej?no ale, to jak tam już będziesz to pójdź do informacji turystycznej i powiedz, że powinni wprowadzić jakieś tańsze bilety dla ludzi ze wschodu
:mrgreen:
Fafikdog napisał:Musieliśmy wybrać:Tibidabo albo Montjuïc.Tibidabo będzie następnym razem
;)Polacam Talaia na Tibidabo
:) lepszych widokow nie znajdziesz
:) Park Guell jest platny od pazdziernika mozna wejsc wszedzie poza glownym budynkiem i tarasami.
van napisał:Lecę do Barcelony 5 lutego, będę tam miał jeden dzień na przesiadkę, więc wyskoczę na miasto zobaczyć centrum. Ale z tego co widzę, to jest chyba tak samo przereklamowana jak Paryż, kilka zabytków, cholernie drogie wejściówki na wszystko i pewnie czysta komercja. Jeden dzień zdecydowanie wystarczy
:)Zdecydowanie się nie zgadzam. Byłam i w Paryżu i w Barcelonie i o ile ten pierwszy już nie wchodzi w zakres moich planów podróżniczych, to Barcelona a i owszem! Paryżem byłam rozczarowana ( tzw. syndrom paryski
:) ) natomiast Barcelona mnie zachwyciła i na pewno wybiorę się tam i w tym roku.
Quote:Lecę do Barcelony 5 lutego, będę tam miał jeden dzień na przesiadkę, więc wyskoczę na miasto zobaczyć centrum. Ale z tego co widzę, to jest chyba tak samo przereklamowana jak Paryż, kilka zabytków, cholernie drogie wejściówki na wszystko i pewnie czysta komercja. Jeden dzień zdecydowanie wystarczy
:)Jeżeli to nie prowokacja, to bardzo się mylisz...Jedno z fajniejszych miejsc i mające coś do zaoferowania praktycznie dla każdego typu turysty... Dla jednych sztuka dla drugich architektura dla trzecich klimat dla następnych zabawa dla jeszcze następnych sport i tak dalej... Nad morzem ale i niedaleko w góry okolice też ciekawe i tak dalej...Z chęcią będę tam wracał mimo że już sporo tam zobaczyłem...
krymek napisał:Fafikdog napisał:Temperatura powietrza pomiędzy 10 a 16 stopni.Płacić można było kartą oraz wszystkimi banknotami oprócz 50-500.Jak na styczeń to miałeś ciepło. Fajna relacja
:)To nam jeszcze lepsza pogoda się udała, a byliśmy zaledwie kilka dni po Was 22-27 stycznia , temp. 17-21 i słońce, słońce, słońce.W wolnej chwili i ja wrzucę fotki... może mniej zabytków na zdjęciach, więcej plaży, bo to już nasz kolejny pobyt w Barcelonie.Jakość fotek nie najlepsza, bo zdjęcia robione telefonem.
namteH napisał:no ale, to jak tam już będziesz to pójdź do informacji turystycznej i powiedz, że powinni wprowadzić jakieś tańsze bilety dla ludzi ze wschodu
:mrgreen:dobre
:D zgadzam sie z przedmowcami, to miasto ma tak wiele do zaoferowania, ze tylko ignorant powie, ze nie ma tam kompletnie nic ciekawego
;)
INQA napisał:Lecę za 3 tygodnie i sądząc po tej relacji, chyba wypada wziąć bikini
:-)Ale pogoda !spokojnie!styczeń i luty i gdzieś tak do polowy marca to najzimniejsza część roku!
Jeszcze jedna wizyta w kościele (nie ma już mszy więc jest pusto).
Na samym szczycie Święta Grota – niestety zamknięta do 8 lutego – kolejka nie jeździ.
Jeszcze kawa (1,5 EUR), poczęstunek serem oferowanym przez miejscowych sprzedawców (cały ser 10 EUR), chwila spaceru i powrót na dół. Znowu widoki…
Uważajcie: po zjeździe kolejką na dół macie góra 2 minuty do pociągu do Barcelony, naprawdę nie ma czasu na fotki i WC – niektórzy zostali i musieli czekać godzinę na następny pociąg. Pociągiem wracamy do Plaça d’Espanya. Pierwsze kroki kierujemy do Arenas de Barcelona – dawnej areny walk byków, obecnie centrum handlowe z deptakiem widokowym i restauracjami u góry.
Wjechaliśmy na górę windą (nie wiem dlaczego – swędziały mnie w kieszeni 2 euracze?).
Z góry można podziwiać panoramę Barcelony.
Udajemy się na wzgórze Montjuïc – dobrze, że są ruchome schody ;)
Ze wzgórza też panorama miasta, fontanny nieczynne do 8 lutego,
widok na Torre Agbar.
Jeszcze (nie taki krótki) spacer w dół i rzut oka na oświetlone atrakcje.
Idziemy do metra i jedziemy zobaczyć Camp Nou –
jak dla mnie porażka – betonowy moloch.
Wieczorny odpoczynek w pokoju. Rano wczesna pobudka (dziś wylot do domu) i śmigamy do Park Güell. Do kasy nie ma kolejki, bilet o 9:06 sprzedany na godzinę 9:00, kasjer mówi żeby się nie przejmować. Uwaga (od kasjera z resztą): jeżeli wyjdziecie z Parku już nie wejdziecie z powrotem na ten sami bilet. Zimno jak jasny gwint (niby 10 stopni, ale jednak). Jak widać na bilecie skaner nie chciał działać i Pani Wpuszczająca musiała go potraktować długopisem ;) Oprócz nas i mnóstwa Azjatów – pusto.
Jak dla mnie 8 Euro za ławkę (co prawda najdłuższą na świecie, ale jednak ławkę), ileś tam kolumn, jaszczurkę, fontannę i dwa domy to trochę przegięli. Z drugiej strony przyjechać do Barcelony i nie wejść tam…
Po wyjściu z Parku idziemy na autobus 32 (jeździ co kilka minut) do Av. Diagonal, stąd już blisko do Casa Milà, niestety cały w rusztowaniach…
…i Casa Batlló. Wstęp 20 Euro - jak ktoś chce…
Stąd metrem znowu do Barri Gòtic – obiad – 3 tapas (z 6 do wyboru) i paella (z trzech do wyboru) – 10:95 EUR (+10% TAX).
Szybkie zakupy i z uwagi na to, że pogoda zrobiła się bardzo ładna udajemy się metrem na chwilę pod Arc de Triomf – tutaj macie darmowe WiFi udostępnione przez miasto.
Teraz do pokoju, pakowanie, chwila odpoczynku i do domu.
Barcelona nocą.
Hasta luego (mam nadzieję).
Jeżeli chcecie jeszcze o coś zapytać, pytajcie póki cokolwiek pamiętam ;)